Piłkarze Barcelony nie potrzebowali przychylności arbitra, by doszczętnie rozbić Real Madryt w finale Superpucharu Hiszpanii. Wygrali 5:2, mimo że mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Wojciecha Szczęsnego. Sęk w tym, że rozjemca powinien również wykluczyć z gry przynajmniej dwóch zawodników "Królewskich". Okazał im jednak nadzwyczajną łaskę - nie pokazał drugiego żółtego kartonika, gdy faulowali najpierw Eduardo Camavinga, a potem Vinicius Junior.