Grzegorz Zengota już trzeci mecz jedzie według tego samego scenariusza: początek wystrzałowy, a potem nagła zapaść. W klubie mówią, że jego silniki potrzebują wody. Zengota zaczyna znakomicie (w ostatnim meczu wykręcił nawet najlepszy czas dnia), bo wtedy tor jest obficie nią zroszony, a gdy nawierzchnia przesycha, to zawodnik nagle traci prędkość w swoim motocyklu i jedzie z tyłu. – Muszę popracować nad koncentracją – mówi żużlowiec, ale w FOGO Unii Leszno tylko kręcą głowami.